Debiutancka płyta pochodzącej z Caracas Aérei Negrot to rodzaj osobistego pamiętnika. Negrot po wydaniu dwóch winylowych 12' zrealizowała „pełnometrażowy” album, który niczym w soczewce ukazuje drogę muzyczną i życiową artystki. Aérea (prawdziwe nazwisko Danielle Gallegos, ur. 1980) pochodzi z rodziny tancerzy, choć babcia zaraża też wnuczkę miłością do opery. Negrot śpiewa w chórze, lecz niespokojny duch każe jej szukać dalej. Wyrusza w świat, a jej droga wiedzie przez Porto, Hagę i Londyn, gdzie studiuje w Centre of Contemporary Music. Kilka lat temu trafia do Berlina, który okazuje się jej miastem docelowym. Tu zajmuje się tańcem eksperymentalnym, a na życie zarabia pracując w sklepie z meblami. Klimat Berlina konkretyzuje plany. Negrot współpracuje z Hercules & Love Affair. Przygotowuje także materiał na płytę, podejmując się niełatwego zadania. Artystka chce połączyć elektroniczny pop z intymnymi, osobistymi tekstami, korzystając jednocześnie z szerokiej palety „nowych” brzmień. Nieocenioną pomoc producencką zapewni Tobias Freund, znany chociażby z Sieg Über Die Sonne czy świetnej, tegorocznej płyty „Leaning Over Backwards”.
„Arabxilla” zaczyna się niczym płyta Laurie Anderson, by w tytułowanym kawałku, zmysłowym i ciekawym rytmicznie, odesłać nas do nieśmiertelnej Grace Jones. „Todeloo” atakuje parkietowym zacięciem oraz elektro-housowym brzmieniem. Każdy kolejny utwór prezentuje inne oblicze wokalne Wenezuelki. Duża skala głosu, a tym samym liczne możliwości interpretacyjne powodują, że Negrot równie sugestywnie wypada w przypominającym o Ellen Allien utworze „Please Move To…” , niemieckim, stylizowanym na lata 30. „Berlin” czy quasi operowym „Proll-Og”. Niektórzy mówią językami, a Aérea Negrot nimi śpiewa. Potrafi zaskakująco łamać rytmy (techstepowe, mroczne „Breathe Deeply”) i jednocześnie łatwo trafiać w serce emocjonalną elektroniką („It’s Lover, Love”). Negrot ma jeszcze jedno, coś, czego ciężko się nauczyć (choć z pewnością klasyczne wykształcenie artystki jest i tu przydatne). Ma w DNA talent do komponowania melodii. Właściwie każdy kawałek z płyty zostaje w głowie już po pierwszym przesłuchaniu. Jeśli się wraca to już namiętnie. Zastosowana elektronika, rozwiązania brzmieniowe i rytmiczne nie są na szczęście przeładowane aranżacyjnie (co np. często dolegało twórcom spod znaku tzw. inteligentnego techno). Prostota jest tu siłą, klarowność brzmień osiąga momentami temperaturę celnego klubowego minimalu, by po chwili zaskoczyć piękną piosenkową wrażliwością.
Aérea Negrot to artystka o pozornie wielu twarzach. Jak sama mówi, chce łączyć klasykę z estetyką techno - wielbi zarówno legendarną Ymę Sumac, jak i najnowsze parkietowe produkcje. Będąc obywatelką świata, tworzy muzykę eklektyczną, ale o dziwo także autorską. Szczerość tekstów, osobowość muzyczna i niebanalny głos tworzą łatwo rozpoznawalną mieszankę. Właśnie takich dźwięków powinniśmy słuchać w komercyjnych radiach (zapraszam do niekomercyjnego radia sitka) . Pop na miarę wynalezienia grafenu. (8 uszu na 10 możliwych)
poniżej dwa teledyski z utworami, które nie znalazły się na płycie i próbka tanecznego talentu pani Negrot
gastromat
no ładnie :]
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń