piątek, 9 września 2011

Oorutaichi – Cosmic Coco, Singing For A Billion Imu's Hearty Pi (Out One Disc, 2011)



Obcowanie z Japonią i jej kulturą może być często zderzeniem ze ścianą. W wielu przypadkach zrozumienie (jakkolwiek to sobie definiujemy) tego kraju przychodzi po wielu próbach, miesiącach, latach. Kultura, obyczajowość, a idąc dalej sztuki plastyczne, teatr czy kino często wymagają zanurzenia po szyję. Jednocześnie od lat widać asymilację i swoiste przetwarzanie przez samych Japończyków tego, co przychodzi z zewnątrz. Muzyka w dobie Internetu i komputerów potrafi ukazać to specyficzne, obopólne przenikanie znakomicie. Jednym z japońskich twórców, którzy mogą śmiało nazwać się dźwiękowymi „obywatelami świata” jest Oorutaichi. Za tym pseudonimem kryje się urodzony w 1979 w Osace Taichi Moriguchi. Od młodych lat zafascynowany twórczością The Residents, The Doors czy Aphex Twina szybko pojawił się w światku muzycznym Osaki. Zaczął występować w 1999, a pierwsza długogrająca płyta - “Yori Yoyo” - ujrzała światło dzienne w 2003 . Oprócz solowej działalności brał udział w wielu muzycznych kolaboracjach (Urichipangoon, Obakejaa), jak również remiksował (Shugo Tokumaru, Lucky Dragons). 

 
„Cosmic Coco, Singing For A Billion Imu's Hearty Pi” – taki tytuł mógł powstać tylko w głowie szalonego Japończyka. Wydana w małym tokijskim labelu Out One Disc płyta zaskakuje mnogością pomysłów. Oorutaichi swobodnie porusza się po wszelkich odmianach muzycznej elektroniki łącząc popową wrażliwość z umiłowaniem do eksperymentu. Płyta zaczyna się niczym zapomniana sesja Animal Collective lub Panda Bear, by po chwili podryfować w połamane electro brzmienia zderzone z delikatną emotroniką. Dziwne popowo-afrykańskie klimaty „Shiny Foot Square Dance” korespondują z wpływami melodyki i rytmiki japońskiej („Coco” niczym z płyt Tujiko Noriko czy liryczne „Merry Ether Party” z podkładem przypominającym magików z Asa-Chang & Junray). Elektroniczne, przetworzone autorsko brzmienia, ciągotki do rytmicznych nowalijek i intrygujące wokalizy („Vofaguela”) tworzą jedyny z swoim rodzaju patchwork stylistyczny.  Inteligentne electro, post rock, bitowe odwołania do spuścizny kraut-rocka  i avant-popowa melodyjność to nie jedyne z możliwych tropów. Słychać echa Mouse On Mars, Battles, OOIOO, tropikalnego El Guincho, Four Tet czy zwariowanego Dana Deacona. Co zaskakujące ta muzyczna hybryda broni się koherentnością brzmienia, piosenkową lekkością i kompozycyjnym talentem Oorutaichiego. Na dodatek dostajemy remiksy Yamatsuka Eye z Boredoms i znanego z Ninja Tune Daedelusa. 

Płyta Japończyka to dowód, że inteligentne korzystanie ze znanych brzmień może dać całkiem nieprzewidywalny efekt. Dla Oorutaichiego nie ma dźwięków zakazanych i pomysłów niewartych spróbowania. Słychać nie tylko myśl muzyczną, ale i czystą przyjemność „klejenia” kolejnych utworów. Ktoś nazwał tę dźwiękową „zabawę” ethno-futurist-electro-landem absorbującym wszystko co nowe. Ja w takim landzie czuję się znakomicie. (7 uszu na 10 możliwych)


videoklip Sojiro Kamataniego


 
Oorutaichi współpracuje także z tancerką Masako Yasumoto. Poniżej próbka jej  talentu.





gastromat


1 komentarz: