piątek, 2 września 2011

Miły młody człowiek - Nicolas Jaar - Space Is Only Noise (Circus Company, 2011)

Zaczęło się (dla mnie) w zeszłym, 2010 roku. Szperając w poszukiwaniu materiałów do audycji o francuskiej wytwórni Circus Company, natrafiłem na EPkę o dowcipnym tytule Marks & Angles, z okładką-kolażem w stylu radzieckich konstruktywistów, z Marksem i Engelsem brykającymi wesoło na miniaturowych konikach pomiędzy geometrycznymi figurami. Tytuł płyty przetłumaczyć można jako Znaki i Kąty, co skojarzenie z figurami geometrycznymi nasuwa oczywiście, ale jednocześnie Marks i Engels nasuwają się samorzutnie, szczególnie w naszej części Europy. Dowcipnie. W dobie masowo ściąganych mp3 zapomina się często jak ważna i piękna bywa okładka płyty. W moich notkach tutaj będę starał się nie tylko muzykę ciekawą prezentować, ale i ciekawą grafikę z muzyką tą powiązaną. Dobrze, że póki płyta winylowa żyje, sztuka tworzenia Okładek nie ginie.

Jak tytuł notki wskazuje Nikolas Jaar stary nie jest. Rok urodzenia 1990, jakby się bardzo uprzeć to pewnie jego ojcem mógłbym być. Miejsce urodzenia – Nowy Jork, ale uwaga, potem dorastał w Chile. Może to być kluczem do jego twórczości. Nie w tym sensie, że jakieś latynoskie wpływy da się odczuć w tej muzyce. Chodzi o to, że Chile w ostatnich latach wydaje jednych z najciekawszych twórców muzyki „do tańca”. Dość wspomnieć Boskiego Ricarda, Luciano czy Matiasa Aguayo. Każdy z nich posiada swój specyficzny styl odstający od dokonań Północnoamerykanów czy Europejczyków.
Nasz młody Nikolas bardzo romantyczną duszę posiada. Pianinka,  czasem jakieś saksofony, delikatny, dość powolny bit i zmysłowy wokal – można by się spodziewać jednego wielkiego kiczu po tym krótkim opisie. Ale nie, nasz młody człowiek przyrządza z tego kawał świetnej muzyki, innej od tego z czym mogliśmy się spotkać do tej pory na scenie tzw. minimal (oczywiście żaden minimal to już nie jest – pianinka, saksofony – phi – M. Aguayo ironicznie o tym zaśpiewał w utworze Minimal właśnie). Takie techno dla romantycznych chłopców w okularach, którzy wolą ściany podpierać niźli zraszać parkiet potem. Zresztą sam Nikolas chłopcem w okularach oczywiście jest. 

Ale Marks & Angles to był zaledwie wstęp do długogrającej płyty, która ukazała się na samym początku roku 2011 w Circus Company również. Płyta pod tytułem Space is Only Noise, przyznać muszę, zachwyciła mnie i do tej pory zachwyca. Zdecydowany pewniak do zestawień najlepszych płyt roku, chyba że kataklizm jakiś się wydarzy, który przedefiniuje to co do tej pory słyszałem. Młodzik z zaledwie kilkoma EPkami na koncie wydający dojrzały, spójny i niewtórny album to rzadkość. Mikołaj Słój (jak go pieszczotliwie z kolegą nazwaliśmy, niezbyt dosłownie tłumacząc nazwisko) kontunuuje i rozwija na albumie pomysły z Marks & Angles. A więc delikatny „minimal”, z wtrętami żywych instrumentów, bardzo nastrojowo, no i oczywiście praca głosem. Czasem głos artykułuje słowa, czasem jest to abstrakcja  – na przykład utwór Keep Me There – moja małżonka twierdzi, że młody człowiek zrzyna tutaj z B. McFerrina ale ja się z nią nie zgadzam :) Do tego bywa, że twórca dorzuci strzępy rozmów z jakichś starych filmów, albo wsampluje dźwięki płynącej wody czy trochę field recordingów i jest. Wygląda banalnie, ale brzmi niecodziennie. Po tym znać dobrze zapowiadającego się artystę, który jak dobry kucharz z kilku banalnych składników potrafi stworzyć wyrafinowaną potrawę. Ja będę śledził dokonania naszego miłego młodego człowieka i jestem pewny, że Space is Only Noise to nie jest jego ostatnie słowo.
  
amore 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz